I never finish anyth

Wiecie ile opowiadań zaczęłam przez cały okres trwania mojej przygody z pisarstwem?
Ja też nie wiem, bo nie jestem w stanie ich zliczyć, mogę Was tylko zapewnić, że dużo. Bardzo dużo.
Wiecie ile opowiadać zaś skończyłam?
Jedno. Kurwa, jedno!!!
(Oj, nie wiem czy uprzedzałam, ale przekleństw na blogu będzie sporo bo to w końcu miejsce dla sfrustrowanych pisarzy, więc i Wy klnijcie do woli ;))
A i nawet to jedno nie jest ani powalające ani na tyle przystępne, żeby je publikować. Więc tak czy siak w moim pseudopisarskim dorobku znajduje się jedna marna pozycja zapisana jako "shdfshfffffff.doc" oraz mnóstwo wstępniaków czy powieści porzuconych w połowie. Jeśli ktoś będzie próbował mnie pocieszać mówiąc, że może jeszcze do nich wrócę to, uwaga uwaga!, nie wrócę. Wiem, bo próbowałam i to jest awykonalne. Czuję się wtedy jakbym zaliczała ogromny regres  i traciła czas.

No właśnie. Cały czas się czuję jakbym traciła czas. Bardzo chcę opisać wszystkie te światy, fantazje i sytuacje, które zrodziły się w mojej sgłowie ale wciąż boję się, ze nie zdążę. Nie wiem co mnie goni i dlaczego nie umiem się zatrzymać, odetchnąć, pomyśleć: "hej, to przecież twoja pasja, dlaczego miałabyś się z czymkolwiek śpieszyć?". Wiem za to, że odpowiedzi na to pytanie nie znam. Może dlatego, że odpowiedź brzmi "nie mam pojęcia". Zawsze wydawało mi się, że pisanie to zatrzymywanie czasu. Pisanie to człowiek i słowa, i tak w kółko, przez dni i godziny, zupełnie poza światem... Może i tak, jeśli nie masz tego potworka za plecami, który jak tylko idziesz wolniej to depcze ci po piętach.
Ojeny, ale smęcę... Nie chciałam nikogo demotywować, zwłaszcza siebie, a właśnie chyba to zrobiłam. Może uznajmy to narzekanie za wstęp, a teraz zamiast wpadać w depresyjny nastrój spróbuję wykrzesać z siebie jakieś porady, dla prac porzuconych i autorów porzucających:

1. KRÓTKIE FORMY; wymyśl szybką scenę, może być i banalna. Taką, którą można opisać na dwóch czy trzech stronach A4 (oczywiście, jeśli taką ilość uważasz za krótką formę ;)). Może to być opis pocałunku, walki, monolog tęskniącej za synem matki, scena wyjścia z aresztu mężczyzny skazanego za morderstwo. Ma to być cokolwiek co napiszesz podczas dwóch godzin. Co ważne, napiszesz to od początku do końca. Możesz to nawet podsumować piękny THE END, zeby sukces był wyraźniejszy ;)

2. "OBIECUJESZ?"; zanim odejdziesz od komputera i powiesz sobie "na dziś basta z pisaniem" obiecaj swojej pracy, ze wrócisz. Na głos (ale raczej wystrzegaj się wtedy towarzystwa, mogłoby to wyglądać dość dziwnie). Nie ma żadnej pewności czy to coś da, ale może chociaż będziesz miał wyrzuty sumienia jak obietnicy nie dotrzymasz. Ja bym miała.

3. ZDANIA Z ODZYSKU, czyli jak poradzić sobie z opowiadaniami porzuconymi, które do niczego się nie nadają. Okej, wierze Ci, na pewno nie są powalające i, skoro tak mówisz, nic już z nimi nie zrobimy. Jestem jednak przekonana, że chociaż fragmenty z nich, chociaż jedno zdanie jest napisane tak, jak chciałeś. Tak, sądzę, że opis tego drzewa jest wyśmienity i może jeszcze kiedyś Ci się przyda lub Cię zainspiruje. Śmiało, skopiuj go! Taktak, wklej go do nowego dokumentu i nazwij go "zdania z odzysku". Swoisty recykling literacki!

Oczywiście, radzę też sama sobie (o ile nie głównie sama sobie) i byłoby świetnie, gdybym rad tych w końcu posłuchała...
Więc jeśli macie jakieś to śmiało, z chęcią przygranę!
No i jak tam Wy stoicie z dokańczaniem prac? Też jesteście zasypani stosem prologów i szkiców powieści czy dopinacie wszystko do ostatniego słówka?

1 komentarz:

  1. Oj tak, niekończenie to chyba problem wszystkich, którzy próbują coś stworzyć samodzielnie... Z tymi zdaniami z odzysku pomysł rewelacyjny, do wykorzystania. Osobiście mam też inny sposób na gromadzenie materiału - staram się na bieżąco zapisywać fajnie brzmiące zdania i wyrażenia z nadzieją, że coś z nich kiedyś sklecę. A póki co klecę tylko recenzje.
    Pozdrawiam :)
    czymkolwiek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Etykiety